ROBERT MAŁECKI "SKAZA" - RECENZJA [PRZEDPREMIEROWO]



Premiera powieści kryminalnej "SKAZA" ROBERTA MAŁECKIEGO już niebawem, 
bo 5 września. Ja już jestem po tej książce. Głównie dlatego, że akcja dzieje się w moim rodzinnym mieście CHEŁMŻY, ale też dzięki temu, że egzemplarz jeszcze przed premierą otrzymałam dzięki 
WYDAWNICTWU:


Za otrzymany egzemplarz książki DZIĘKUJĘ!

Kiedy dowiedziałam się o tym, że Robert Małecki wydaje powieść z Chełmżą  w tle, nie mogła się jej doczekać. Ciekawa byłam jak moje rodzinne miasto wypadnie w książce, pamiętałam, że w Belferze wyglądała fajnie. Jednak książka to nigdy nie film. Zafascynowana zwróciłam się do autora o wywiad i jak wiecie, zgodził się. Kto jeszcze nie miał okazji go przeczytać to zapraszam TUTAJ!
Po przeczytaniu odpowiedzi na moje pytania wiedziałam, że książka przypadnie mi do gustu. Mimo to jednak się obawiałam. Pomyślałam sobie wtedy, że jeśli autor zmienił miejsca i zastąpił je innymi może okazać się dla mnie nie do przeskoczenia. Szczególnie, że inaczej czyta się fikcje literacką a inaczej to jak się czyta o znanym od dzieciństwa miejscu. 
Jednak już po pierwszych 20 stronach powieści wiedziałam, że autor mnie nie zawiedzie a wręcz przeciwnie. Kiedy czyta się o miejscach o których się wie, które kojarzy się i wie dokładnie gdzie one się znajdują czytanie sprawia ogromną przyjemność! 
Wyobraźnia zastartowała i ostatecznie czułam się tak jak bym oglądała tą powieść a nawet była częścią jej akcji - REWELACYJNE UCZUCIE!! 

"Przeszedł obok gotyckiej świątyni, minął zaparkowane samochody i przeciął prostopadłą jezdnię. Kiedy znalazł się we wnętrzu chełmżyńskiego komisariatu, pokonał kilka stopni i przywitał się z oficerem dyżurnym." 


Jak wiadomo, nie tylko prowadzę bloga, ale i zawodowo pracuje pod marką Mama Marketing, więc nie zawsze mam czas na czytanie książek - choć bardzo to lubię. By mieć choć chwilę na to by sięgnąć po powieść muszę w ciągu dnia znaleźć na to chwilę. 
W przypadku "SKAZY" wstawałam o 6 rano by jeszcze przed pobudką mojego męża i dzieci, choć chwilę poczytać - przyznaje się akcja była tak ciekawa, że nie mogłam dłużej spać i budziłam się "na książkę" :)
Autor świetnie połączył wydarzenia z teraźniejszości i te z przed 10 lat. Głównym bohaterem jest komisarz Gross, który po napadzie na żonę, która od 10 lat leży w śpiączce przeniósł się z Torunia do komisariatu w Chełmży. Gross wracając do domu po swojej służbie znajduje wraz z małą dziewczynką ciało nastolatka pod lodem i ciało bezdomnego w wódce przycumowanej nieopodal Stróżala. Znalezienie tego samego dnia dwóch ciał na jeziorze w spekulacji policjanta nie może być przypadkowe, mimo, ze wszystko na to wskazuje. 
Jego "psi" nos kieruje go tropem zaginionych przed laty małżeństwa Tarasiewiczów i ich wieloletniej przyjaciółki Jaworskiej. Glina czuje, że te dwa zaginięcia z przed lat, jak i obecne wydarzenia łączy jakaś tajemnica. Idąc "po nitce do kłębka" po kolei dociera do kolejnych puzzli układanki.
W trakcie śledztwa przemierza całą moja rodzinną Chełmżę (a ja razem z nim:) ). Co ciekawe jedno z miejsc wydarzeń zarówno 10 lat temu jak i teraz dzieje się nieopodal mojego domu - na przeciwko STADIONU LEGII jak i na osiedlu Frelicha - Moniuszki. 
A sam komisarz mieszka w bloku na Kościuszki a posterunkowa Skałka na Maja (czyli u mnie :) ). Podczas poszukiwań bezdomnego Heńka w czerwonym płaszczu wraz z patrolem przeszukują Chełmżyński Dworzec Kolejowy.



"Aspirant wskazał na oddalony o sto metrów niski domek. Po drodze minęli parterową myjnię samochodową wielkości dwóch garaży. Kiedy podeszli bliżej celu uwagę Grossa zwróciła nazwa miasta wymalowana czarnymi drukowanymi literami na białym prostokącie ściany szczytowej." 


Podczas wywiadu Robert Małecki wspomniał o tym, ze z wiadomych przyczyn zmienił kilka lokalizacji, jednak ja podczas czytania powieści nie zauważyłam większych zmian. Skupiona czytaniem, wędrowałam krok w krok za bohaterami jako naoczny świadek każdych wydarzeń. Prawdę mówiąc świetne doświadczenie! Za co autorowi dziękuję. Wraz z komisarzem Grossem szukałam prawdy i udało mi się ją znaleźć, ale była dla mnie dużym zaskoczeniem. Podejrzenia padały na różnych bohaterów, ale takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. 
GRATULUJE !! Nabrał mnie Pan, Panie ROBERCIE!

Jeśli miałabym ocenić książkę to daje jej 
10/10

I zachęcam do przeczytania powieści nie tylko mieszkańców pod toruńskiej CHEŁMŻY, ale i każdego fana gatunku. Opinia Pana WOJCIECHA CHMIELARZA dokładnie to potwierdza.
I szczerze już nie mogę doczekać się kolejnej książki która ukaże się w 2019 z dalszymi przygodami Bernarda Grossa. Z przyjemnością po raz kolejny wyruszę z nim śladami CHEŁMŻY w poszukiwaniu zaginionych nastolatków w Zalesiu. 


foto: Piotr Jasiński Photography

POZDRAWIAM!










Komentarze

instagram